Syszki -Jak liczna jest grupa szyszkarzy?
Pruchniewicz J: Około 200-300 osób. Zależy kogo zaliczać do szyszkarzy – czy tego co raz już zbierał, czy tego co ma zaliczony kurs szyszkarza, czy tylko „etatowych”, corocznych zbieraczy.

-Jakie mają Panowie profesje?
Kowalski W: Po osiągnięciu matu­ry, kwalifikowałem się sam, w tym także w kierunku teologicznym oraz ćwiczyłem zajęcia cyrkowe. Jestem instruktorem z zakresu żonglerki i ekwilibrystyki.
Pruchniewicz J: Ukończyłem lice­um mechaniczne, a później historię na UAM cheap nba jerseys w Poznaniu. Dwa lata temu pracowałem przy konserwacji wieży poznańskiego ratusza, a potem zacząłem zbierać szyszki.
Wiśniewski W: Skończyłem szko­łę o profilu budowlanym. Zbiór szy­szek jest dla mnie odskocznią i wypo­czynkiem od hałaśliwej codzienności dużego miasta.

-Prosimy o bliższą prezentację?
Kowalski W: Mój pierwszy kon­takt z drzewami, zaczął się po do­świadczeniach wspinaczkowych. 4 la­ta temu złożył mi propozycje pracy zbierania szyszek miejscowy leśniczy, który zaproponował mnie swojemu szefowi. Pierwsza praca związana by­ła ze zbiorem szyszek sosny czarnej.

-Jakie miał Pan odczucia po pierwszym zejściu na ziemię?
Kowalski W: Bardzo pozytywne. Od razu zakochałem się w sośnie czarnej.
Na szczęście sosna ta jest najbezpiecz­niejszym drzewem – najbardziej od­pornym na złamanie.
Pruchniewicz J: – Moja droga była nieco odmienna. Z reguły bowiem do robót wysokościowych trafia się po „zaliczeniu” kontaktów wspinaczko­wych. Mnie prace wysokościowe inte­resowały od początku, jako źródło zarobkowe i sposób na życie. Tak więc stosunkowo szybko trafiłem „na drzewo”. Pierwszy drzewostan to by­ła oczywiście sosna czarna. Był to ciepły marzec, więc praca od razu mi się spodobała.

-Jakie uczucia towarzyszą przy zbieraniu szyszek?
Kowalski W: Zrywając np. szy­szki sosny w koronach jest taka gęst­wina, że niejednokrotnie człowiek nie widzi ziemi i zapomina o wysokości oraz traci poczucie czasu

Pierwsze drzewo?
Wiśniewski W: Pierwszym drze¬wem, na które wszedłem zarobkowo był modrzew. Wchodziłem na niego godzinę.

-Jakie szczególne przeżycie mieli Panowie podczas zbioru szyszek?
Wiśniewski W: Zrywając niedaw¬no szyszki zdarzały się takie momen¬ty, że drzewa wyginały się w pół. Po kilku takich podmuchach szybko zje¬chałem na ziemię.
Kowalski W: Mnie także zdarzyło się, że podczas silnego wiatru strzała modrzewia wygięła się w pół, więc szybko znalazłem się na ziemi. Kiedyś będąc na drzewie gwałtownie załamała się pogoda. W słoneczny ciepły Piosenka dzień, nagle zerwał się wiatr, przyszła chmura, sypnęło śniegiem i ja po prostu skostniałem. Kiedy byłem w połowie drogi do ziemi zrobiło się znowu ciepło, ale mnie wtedy przeszła już chęć do pracy.
Pruchniewicz J: Kiedyś przy zbieraniu ?wiecie! szyszek towarzyszyły mi dwa bieliki, widocznie gniazdo miały nie¬daleko, a ja byłem dla nich ciekawą zagadką. Inne wrażenia estetyczne związane są z Wolinem, kiedy mog¬łem z koron drzew Fairmount widzieć Bałtyk.
Kowalski W: Miałem taki przypadek, że trafiłem na olbrzymie, opuszczone gniazdo na sośnie. Było ono zbudowane na zgiętym czubku. Żeby się dostać do najlepszych szyszek musiałem wejść do gniazda, kiedy już tam się znalazłem, to wyciągnąłem nogi i przez pół godziny siedziałem na tym gnieździe delektując się podniebną przyrodą.
-Od kiedy pracujecie razem jako zespół?
Pruchniewicz J: od grudnia 1995 r., kiedy to this po raz pierwszy pracowaliśmy razem w Bardzie Śląskim zbierając szyszki modrzewia.

-Jakie kwalifikacje powinien spełniać szyszkarz, by móc pracować w lasach?
Kowalski W: Winien mieć ukoń-czony kurs, np. wspinaczkowy. Nie mniej do tej pory nikt tego dokumentu ode mnie nie żądał.
Wiśniewski W: Z tego co wiem, to starzy szyszkarze nie mają żadnych papierów. Po prostu są znani i ich nikt nie pyta o papiery. To do nich dzwonią leśnicy i proponują zbieranie szyszek.

Jaka jest technika wchodzenia na drzewa?
Kowalski W: Na drzewa iglaste dopuszcza się wchodzenie „na kolcach”. Jednak już na drzewa doborowe, by nie robić ran, wchodzi się coraz częściej za pomocą drabinek. Kolce są bardzo różne, niektóre drą korę.
Moim zdaniem kolec powinien być okrągły i dość cienki, bo wówczas rozpycha tylko tkanki, które po jego wyjęciu szybko zabliźniają się.

Czy w nadleśnictwach stawia się jakieś wymaganie odnośnie sprzętu?
Kowalski W: Ostatnio spotkałem się z koniecznością wchodzenia na kolcach atestowanych.

Kto wydaje atesty?
Kowalski W: Zachodnie wzory mają takie papiery.
Pruchniewicz J: Większość starszych szyszkarzy ma kolce zrobione przez kowali i praktyka dowodzi, że atest nie był im potrzebny. Natomiast jeżeli chodzi o drzewa liściaste, to nie ma mowy o wchodzeniu na nie z kolcami.

Jak zbiera się szyszki?
Kowalski W: Poprzez ukręcanie.

Gdzie zbieracie szyszki?
Wiśniewski W: Tam, gdzie jest zapotrzebowanie i ceny są odpowied¬nie.

W jaki sposób się promujecie?
Pruchniewicz J: Na początku dzwoniliśmy do różnych nadleśnictw, można powiedzieć „na ślepo”. Obecnie kontaktujemy się tylko z nadleśnictwami posiadającymi drzewostany nasienne. Doszliśmy także do wniosku, że wysyłanie ofert z reguły nie odnosi skutku, ponieważ giną w biurkach razem z innego typu korespondencją. Naszym zdaniem najważniejsze jest robienie dobrej renomy i urabianie pozytywnej opinii o pracy naszego zespołu.
Kowalski W: Jest rzeczą naturalną, że najpierw należy zdobyć zaufanie pracodawcy.

-Właśnie. Zbieracze rozliczają się z szyszek, ale nikt nie kontroluje samego zbioru. Czy można dobrać sobie szyszki pochodzące z młodników?
Pruchniewicz J: – Jest prawdą, że zdarzają się nieuczciwi zbieracze i każdy taki, choćby nawet nieliczny przy¬padek odbija się cieniem na pozo¬stałych.
Kowalski W: Jeżeli ktoś rozpozna nas jako ludzi odpowiedzialnych, to nie będzie ryzykował zatrudnieniem nieznanych zbieraczy.

-Czy zrywanie szyszek obwarowane jest specjalnymi przepisami?
-Kowalski W: Tak, ale niejednokrotnie może się zdarzyć, że przepisy uniemożliwą w danym sezonie zbiór szyszek, np. z powodu niskich tem¬peratur, wiatru, dużego śniegu. Z reguły więc sami decydujemy o wejściu na drzewo. Pracujemy w granicach rozsądku. Jeżeli drzewo może przy silnych podmuchach ulec złamaniu, to szyszek nie zbieramy.

-Kto ponosi odpowiedzialność w przypadku zaistnienia nieszczęśliwego wypadku?
-Kowalski W: Jeśli szyszki zbiera firma, to odpowiedzialność ponosi właściciel firmy.

-Czy często zdarzają się spadnięcia z drzewa?
-Pruchniewicz J: Bardzo rzadko, ale jeśli już wypadek się zdarzy, to jest z reguły śmiertelny. Na takim drzewie przybija się krzyż i już więcej nikt na nie nie wchodzi.

-Jakie są podstawowe zasady asekuracji?
-Kowalski W: Zasadą jest konieczność asekurowania i zbieracz powinien być zawsze do drzewa przypięty. Nawet nie można być przez chwilę odpiętym. Aby wspiąć się na kolejną gałąź należy najpier przypiąć się ponad gałęzią, a dopiero później odpiąć poniżej. Mimo to ten sposób nie daje pełnej gwarancji bezpieczeństwa, bo drzewo może „odkręcić” i wypiąć karabinek. Miałem już takie wypadki. Zasadą jest, by nie przypinać się do gałęzi, a tylko do strzały i unikać chodzenia po suchych gałęziach. Na¬leży też pamiętać, że nie każdy sprzęt alpinistyczny nadaje się do pracy na drzewach.

-Pracujecie w obrębie kontaktu wzrokowego?
-Wiśniewski W: Tak.
Kowalski W: Jednym z niezbędnych urządzeń dla naszej pracy po¬winno być radio, by w ekstremalnych warunkach móc nawiązać kontakt z partnerem.

-Gdyby uszeregować poszczególne gatunki drzew pod względem bezpieczeństwa, to jak wyglądałaby kolejność?
Pruchniewicz J: Świerk, sosna czarna, zwyczajna, jodła, daglezja, modrzew, sosna wejmutka i olsza czarna. Drzewa liściaste, z uwagi na brak liści w okresie zimowym, są bardziej niebezpieczne, ponieważ nie można odróżnić gałęzi chorych (suchych) od zdrowych. Zresztą olsza jest nieprzy¬jemnym gatunkiem, który na człowie¬ka nie wpływa pozytywnie.
Kowalski W: Znam taką anegdotę związaną z olszą – ktoś zostawił na chwilę w drzewostanie olszowym cią¬gnik. Ten ciągnik sobie pracował, pracował, podskakiwał, a kiedy ów kierowca przyszedł, to zobaczył nad ziemią tylko dymiący komin…

-Zbiór szyszek wiąże się z dużym wysiłkiem fizycznym – czy jedzenie zabieracie na górę?
-Wiśniewski W: Ja zabieram czekoladę, Jakub skondensowane mleko.
-Kowalski W: uważam, że lepiej jest, kiedy żołądek nie będzie obciążony pokarmem, gdy przepona ciężko pracuje

-Ile można zebrać dziennie szyszek i na ile drzew można wejść ?
-Wiśniewski W: od 5 do kilkunastu, a nawet do 40 kg szyszek sosny. Wszystko zależy od tego jak zbieramy, czy wszystkie szyszki, czy tylko jakąś partię.
-Pruchniewicz J: Jeśli chodzi o wielkość dzienną zbioru, to można powiedzieć, że olszy zbiera się 3-4 kilogramy, modrzewia – 10-15kg, sosny 20-40 kg, jodły – 40-100 kg.
-Pruchniewicz J: Zbieramy tyle, że nam się opłaca i nadlesnictwo jest zadowolone.
-Kowalski W: Zdarza się, że w ciągu dnia wchodzę na cztery modrzewie, albo na jednym drzewie zbieram szyszki przez dwa dni.

-Rozumiemy, że na noc Pan schodził na ziemię?
-Pruchniewicz J: SHIRTS Na jednej olszy czarnej pracowałem przez trzy dni.
-Kowalski W: Z kolei ja miałem przypadek, że zbierałem szyszki z siedmiu drzew wchodząc tylko raz.

-Czyli przeskakiwał Pan?
-Kowalski W: Nie, robiłem to techniką swobodną. Po przyciągnięciu gałęzi przechodziłem spokojnie na sąsiednie drzewo.
-Wiśniewski W: Słyszaszłem o przypadku, że szyszki zrywała siedemdziesięcioletnia kobieta.

-?
-Wiśniewski W: Jak się później okazało z drzew 3-4 metrowych

-Jak ustalacie ceny na zebrane szyszki?
-Wiśniewski W: Stawkę za kilogram szyszek ustala się na podstawie zbioru próbnego. Związane jest to ze stopniem trudności zbioru, obfitością nasion i oczywiście gatunkiem drzewa. Na ogół poźniej trwają jeszcze negocjacje z nadleśnictwem.
-Pruchniewicz J: Zdzarza się, że nadleśnictwa same ustalają cheap nfl jerseys z góry stawki, ale często nie są one adekwatne do teraźniejszości i dotyczą np. lat obfitości nasion. Pozatym cena zależy od wielkości drzew. Doszły do nas głosy, że w niektórych rejonach kraju za zbiór szyszek jodły płaci się 3-4 zł za kilogram. Taki zbiór jest na granicy opłacalności.
-Kowalski W: To bierze się stąd, że są ludzie, którzy nie mają pojęcia o godności pracy i prac niebezpiecznych nie odróżniają od zwykłych. Nie da się zbierać szyszek za przysłowiowe piwo. Zbyt niskie stawki mogą prowadzić do nieuczciwości, do ograniczania, a nawet rezygnacji z asekurowania, a czy o to chodzi ?
Z naszego wholesale jerseys rozeznania wynika, że w kwestii stawek za zbiór szyszek panuje w Lasach zupełna dowolność. Są przypadki, kiedy sam nadleśniczy ustala stawkę na dość wysokim poziomie, by jej już nie negocjować, a drugi nie zgadza się na kwotę dwa razy niższą. Pozatym stawki nie powinny być ustalane pod kątem jakiś fenomenalnych zbieraczy, a tacy są.

-Jak wygląda wasz sezon ?
-Wiśniewski W: Koniec sierpnia to daglezja i ewentualnie wejmutka, w październiku jodła, w listopadzie olsza czarna i zimą świerk, modrzew i sosna.

-Kto ustala termin zbioru szyszek?
-Pruchniewicz J: Nadleśnictwo. Zdarzyło się raz, że sugerowaliśmy aby zbiór szyszek rozpocząć wcześniej, a szyszki „dojdą” już w workach, ale nadlesniczy uspokajał, że one będa mu „dochodzić” na drzewach. Kiedy wreszcie pojechaliśmy na miejsce zbioru, okazało się, że one już „doszły” i „wyszły”.

-Jakie kwestie, związane z waszym zawodem, są w Lasach nie rozwiązane?
-Wiśniewski W: Można powiedzieć brak koordynacji i brak banku danych o pracy. Poza tym przydałby się jakis związek zawodowy, który porządkowałby interesy szyszkarzy.
-Pruchniewicz J: Leśnicy winni mieć świadomość, że wynajmująć młodych niedoświadczonych zbieraczy, moze dojść do sytuacji niszczenia i uszkadzania drzew, nie koniecznie spowodowanego umyślnym zbieraniem, ale brakiem doświadczenia. Podejście czysto materialne, związane z dążeniem do osiągniecia jak największego zarobku prowadzić może do kaleczenia drzew poprzez obłamywanie gałęzi.
-Kowalski W: Dlatego uważam, że podstawowym atutem winny być referencje i dobrze wykonana wcześniejsza praca

-Dziękujemy za rozmowę
Anna, Władysław Kusiak


Komentarze

  1. Jakub Pruchniewicz napisał(a):

    Wywiad ten przeprowadził Władysław Kusiak (Akademia Rolnica w Poznaniu) we wrześniu 1997 roku.
    Ukazał się w Przeglądzie Leśniczym nr 10/97976/VII) w pazdzierniku 1997 roku.

  2. Kurt napisał(a):

    A ja myslałem, że Jakub zabiera na drzewo Grześki… ;0)

  3. Ogród napisał(a):

    Miło się czyta 🙂

  4. Magdalena napisał(a):

    Ciekawe i pouczające. Zastanawiam się teraz, jak liczną grupę wśród szyszkarzy stanowią kobiety – szyszkarki? 😉

  5. Paula napisał(a):

    Czy ktoś się orientuje jak wygląda kwestia kobiet w tej branży?
    Chciałabym zrobić kurs zbieracza szyszek, lecz wyczytałam, że: „Z punktu widzenia wykonawcy najważniejsze wymagania dotyczące prac przy zbiorze szyszek zawarte są w ,Instrukcji BHP przy wykonywaniu podstawowych prac z zakresu gospodarki leśnej”, w której czytamy m.in.: Do prac przy zbiorze szyszek, nasion i pędów z drzew stojących (poza plantacjami nasiennymi) mogą być dopuszczeni tylko mężczyźni, którzy ukończyli 18 lat i posiadają aktualne orzeczenie lekarskie o braku przeciwwskazań do wykonywania pracy na wysokości oraz świadectwo ukończenia szkolenia dla zbieraczy.” I teraz pytanie, czy kobiety są przyjmowane na ten kurs? Bo uważam, że sprawnością w niczym nie ustępujemy mężczyzną, dorównujemy im. Mamy równouprawnienie, a takie traktowanie to dyskryminacja. Jak to jest w praktyce? Kobiety zbierają szyszki czy nie?

  6. Jakub Pruchniewicz napisał(a):

    Z tego co mi wiadomo to szyszki zbierała w latach 70 tych i 80 tych Mira Michalak z Poznania i jakoś nadleśnictwa przez te wiele lat ją tolerowały. Do dzisiaj wielu leśników ją mile wspomina jako solidnego szyszkarza.
    Obecnie, myślę, że jest to też możliwe. Ważne żeby z właściwą ekipą trafić do odpowiedniego nadleśnictwa na szyszkobranie. Powodzenia!!!

  7. marcin napisał(a):

    Szyszkarze gdzie mogę zrobić kurs szyszkarza , proszę o infirmację . marcin

  8. Jakub Pruchniewicz napisał(a):

    Najlepiej w Leśnym Banku Genów w Kostrzycy koło Jeleniej Góry. Pozdrawiam

  9. marcin napisał(a):

    dzięki Jakub za informacje o kursie.

Komentowanie jest wyłączone.