Nastała już kalendarzowa jesień Powoli możemy więc zabrać się na podsumowanie ostatnich dwóch miesięcy z życia szyszkarzy. Z wcześniejszych obserwacji już wiedzieliśmy, że w tym roku na zbiorze szyszek daglezji kokosów nie zbijemy. Przyczyn tego stanu rzeczy należy szukać w majowych przymrozkach, które spowodowały zmarznięcie kwiatów. Tylko na nielicznych daglezjach doszło do zapylenia i po kilku tygodniach można było zaobserwować maleńkie szyszki. Jednak na większości drzewostanów nasiennych można było tylko policzyć szyszki.
Tam gdzie Nadleśnictwa zdecydowały się na zbióry można było co najwyżej uzbierać około 100 kilogramów z około 8 drzew! Co ciekawe po przekrojeniu szyszek okazywało się, że moją nasiona i nie są spasożytowane.
Dużo lepiej sytuacja przedstawiała się u naszych zachodnich sąsiadów, gdzie z jednego drzewostanu można było spokojnie uzbierać pół tony szyszek. Co prawda trafiały się 40 kilogramowe drzewa,ale zazwyczaj miały po 20 kg. Z jednego drzewostanu musieliśmy pozyskać szyszki z co najmniej 20 drzew dla ichniego programu selekcyjnego.
Również jodły nie rozpieszczały w tym roku szyszkarzy. Co prawda na czubkach wielu jodeł pojawiły się szyszki, ale nie było ich zbyt wiele i trzeba było się bardzo natrudzić by uzbierać zadowalającą ilość. Trochę lepiej jodły obrodziły na północy Polski, ale tam są małe plany.
Z kolei w centrum w Karpatach i Sudetach gdzie zazwyczaj pozyskuje się tony szyszek w tym roku plany i zbiory były mniejsze bo urodzaj był słaby lub poniżej średniej. Do tego przez ostatnie tygodnie susza spowodowała szybsze dojrzewanie szyszek i już w połowie września szyszki „doszły i wyszły” ;/
Powoli możemy szykować się na zbiory szyszek olszy czarnej i skrzydlaki jesiona wyniosłego. I nie ma co planować tych prac na listopad tylko powinno się znacząc już w połowie października, gdyż w późniejszym terminie może być po temacie!